Forum www.tamosy.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

hash

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.tamosy.fora.pl Strona Główna -> Tamagotchi - co to takiego?
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
aaa4
Małe jajo
Małe jajo


Dołączył: 21 Gru 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:07, 12 Sty 2018    Temat postu: hash

esli do jutra nikt sie nie pojawi, Lloyd znow kogos wysle - kontynuowal Kaznodzieja.

Popatrzyli po sobie bez slowa. Porucznik wyprawilby oczywiscie McBride'a, ktory zaliczyl najwiecej godzin na wypadach i zawsze potrafil znalezc powrotna droge. Koledzy zartowali czasami, ze szosty zmysl podpowiada mu, ktoredy najbezpieczniej przekrasc sie przez ziemie niczyja. Inna sprawa, ze jesli wyznaczono ich na rekonesans, ochota do zartow gwaltownie im przechodzila i bardzo zabiegali, zeby Szkot znalazl sie w ich grupie. Z sierzantem byla inna sprawa. Z jednej strony rozumial, ze doswiadczony weteran latwiej sie przemknie, z drugiej jednak najwyrazniej nie zamierzal im odpuscic starej urazy. Ukrycie dziewczyny w lazarecie tez nie przysporzylo im jego sympatii. Owszem, w koncu przystal, zeby tam przeczekala, choc stanowczo zakazal dokarmiania jej z zolnierskich racji.

Pod wieczor Lloyd wyznaczyl do misji dwoch golowasow.

Wyruszali tuz po zmierzchu, kiedy odlegle ksztalty balonow obserwacyjnych, wiszacych w oddali za frontem, zatarly sie na niebie. Gale i Snow odprowadzili ich do linii starych zasiekow. Szli mozolnie, w milczeniu, bo ciezkie bloto oblepialo im buty. Tylko deszcz miarowo uderzal o helmy, choc akurat zwiadowcom taka pogoda sprzyjala. W bezksiezycowa noc znacznie latwiej bylo sie przemknac.

-Idzcie oddzielnie - instruowal ich Kaznodzieja, oprocz McBride'a chyba najbardziej doswiadczony zwiadowca - wtedy jest wieksza szansa, ze ktoremus sie uda. Trzymajcie sie nisko, przy samej ziemi. Jesli trafi sie wam snajper, nie szarzujcie, w leju po pocisku mozna przeczekac nawet kilka dni. Nie palcie, na ziemi niczyjej ognik papierosa to jak tarcza na strzelnicy. Nie gwizdzcie ani nie podspiewujcie.

W miare wykladu Gale'a twarze mlodych zolnierzy tezaly. Najwidoczniej Lloyd roztoczyl przed nimi wizje pochwal, moze nawet odznaczen, jakie ich czekaja, jesli szczesliwie ukoncza misje, ale nie rozwodzil sie nadmiernie nad trudnosciami do pokonania.

-Uwazajcie na druty - kontynuowal Gale. - Czasami diably wpuszczaja w nie prad, ale tutaj chyba sie to jeszcze nie zdarzylo. I zapomnijcie o bredniach z instrukcji, zeby sie na nie rzucac calym cialem, najlepiej podczolgac sie i przeciac je z dolu.

-Sami lepiej nie strzelajcie - wszedl mu w slowo Snow - bo sciagniecie na siebie ogien. Jesli sie napatoczycie na innego zwiadowce, lepiej zalatwic sprawe cicho. - Wymownie wskazal na bagnet.

-Albo jeszcze lepiej tym. - Kaznodzieja podniosl saperke i blysnal im przed oczami tepa, wilgotna od deszczu krawedzia. - Bagnetem trzeba dobrze wymierzyc, zeby nie uwiazl miedzy koscmi. To jest pewniejsze.

-A jesli tamtych bedzie wiecej? - odezwal sie jeden z zoltodziobow.

Kaznodzieja zasmial sie chrapliwie.

-Wtedy i tak po was.

Na chwile zapadla przykra cisza, macona jedynie coraz gwaltowniejszym sapaniem jednego z dzieciakow.

-Aha, nasi tez maja teraz ciezkie palce na spustach - podjal Gale. - Calkiem niedawno kilku chlopakow na Menin Road zamiast od razu otworzyc ogien, wywolalo patrol Jerrych, a ci w odpowiedzi ich ostrzelali, wiec teraz nikt za dlugo nie bedzie czekal.

-To jak mamy zgadnac...? - przerwal mu drugi ze zwiadowcow.

Snow wzruszyl ramionami.

-Najlepiej sie podczolgac wystarczajaco blisko, zeby rozpoznac jezyk - wyjasnil z nonszalancja weterana.

Gale postukal sie w helm.

-Jesli ktorys zapali, mozesz rozpoznac ksztalty naszych brodiech. Ale ogolnie, synku, musisz po prostu isc na zachod, dopoki nie bedziesz calkowicie pewny, ze trafiles na swoich.

Zamiast odpowiedziec, ten sapiacy zaczal czkac nerwowo. Nie zwrocil nawet uwagi, ze zostal nazwany "synkiem". Jego kolega zaciagal sie papierosem tak zachlannie, jakby chcial sie najesc dymem.

-Miny - podsunal Snow.

-A tak, miny. - Gale skinal glowa. - Lepiej trzymajcie sie z dal


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.tamosy.fora.pl Strona Główna -> Tamagotchi - co to takiego? Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin